Spadek motywacji? Masz ochotę rzucić wszystko – również naukę języka – i wyjechać w Bieszczady?
A może właśnie wyjechałaś/eś, ale zamiast błogiego relaksu dopada Cię frustracja, że od kilku dni nie otworzyłaś/eś książki, nie włączyłaś/eś żadnego filmiku po angielsku i… czujesz, że to wszystko idzie na marne?
Zatrzymaj się na chwilę. Weź oddech. Nic się nie dzieje. Serio.
Brak motywacji to nie porażka – to część procesu. Naturalna, ludzka, przewidywalna. Każdy, kto uczy się języka (albo czegokolwiek innego), zna to uczucie. Takie momenty przychodzą – i odchodzą.
Co możesz zrobić, gdy nie chce Ci się uczyć?
W takich chwilach najgorsze, co możesz sobie zafundować, to wyrzuty sumienia.
Najlepsze? Cisza. I prosty obraz.
Ćwiczenie: Wyobraź to sobie
Nie musisz siadać do gramatyki. Nie musisz otwierać aplikacji.
Wystarczy, że usiądziesz na chwilę. Zamkniesz oczy. I:
Wyobraź sobie, że już mówisz po angielsku.
Nie tak jak lektor z BBC. Nie perfekcyjnie.
Po prostu swobodnie.
Rozmawiasz na lotnisku.
Pytasz o drogę w Nowym Jorku.
Bez stresu zamawiasz kawę w obcym mieście.
Oglądasz serial i rozumiesz, co mówią.
Piszesz maila w pracy i nie szukasz każdego słowa w słowniku.
I czujesz… luz. Satysfakcję. Pewność.
To nie jest tylko marzenie. To scenariusz, który może się spełnić.
Tylko obraz. Ale mocny obraz.
Zachowaj go. Wróć do niego zawsze wtedy, gdy nauka przestaje Ci się „opłacać”, gdy masz wrażenie, że stoisz w miejscu, gdy motywacja spada do zera.
Bo to właśnie on – ten wyobrażony spokój, ta swoboda – przypomina Ci, po co to wszystko robisz.
Motywacja to nie coś, co masz. To coś, co budujesz.
Wbrew pozorom motywacja to nie nagroda dla najlepszych.
To nie prezent od losu.
To umiejętność wracania do siebie, do swoich powodów, do swojej wizji.
A kiedy ta wizja chwilowo się rozmywa – warto mieć w zanadrzu kilka małych strategii, które pozwolą nie wypaść z rytmu.
Co jeszcze może Ci pomóc w momentach kryzysu?
- Zmień formę, nie porzucaj języka
Nie masz siły siadać do książki? Nie szkodzi.Zamiast tego:
– włącz ulubiony serial z napisami po angielsku (albo bez – jeśli czujesz się na siłach),
– znajdź krótkie filmiki na YouTubie czy TikToku z native speakerami,
– posłuchaj podcastu podczas spaceru.
Ucz się „przy okazji”, bez ciśnienia. To też się liczy. Bardzo. - Nauka 10-minutowa
Nie musisz codziennie robić 60 minut intensywnego treningu.
Czasem 10 minut kontaktu z językiem to wszystko, czego potrzebujesz.
To jak symboliczny „check-in”: hej, nadal tu jestem, nie znikam. - Zapisz swoje „dlaczego”
Usiądź z kartką i odpowiedz sobie na pytanie:
Po co uczysz się angielskiego?
Niech to będą Twoje własne powody, nie „bo wypada” czy „bo trzeba”.
Może chcesz czuć się pewnie w podróży.
Może planujesz zmianę pracy.
Może chcesz po prostu rozumieć teksty ulubionych piosenek.
Zapisz to. I wracaj do tego za każdym razem, gdy motywacja znika. - Nie zaczynaj od nowa – po prostu wróć
Wielu uczniów po tygodniu przerwy myśli:
„No to już po mnie. Znowu muszę wszystko zaczynać od początku.”
Nieprawda.
Nie musisz niczego zaczynać na nowo.
Wystarczy, że wrócisz tam, gdzie przerwałaś/przerwałeś.
Bez dramatu. Bez perfekcji. Po prostu dalej.
- Zmień formę, nie porzucaj języka
I na koniec: odpuść sobie
Masz prawo mieć gorszy dzień. Albo tydzień.
Masz prawo nie chcieć się uczyć.
To nie czyni Cię „złą uczennicą” czy „leniwy uczniem”.
To czyni Cię człowiekiem.
Bo nauka języka to nie sprint, tylko podróż.
Z przystankami. Ze zmianą tempa. Z odpoczynkiem.
Najważniejsze? Żebyś nie zrezygnował/a całkowicie.
Wrócisz. Nawet jeśli dziś tylko sobie wyobrażasz, że już umiesz.
To naprawdę wystarczy na teraz.